Nasilenia


Witajcie kochani,
jak widać po tytule notki dziś chcę wam napisać co nie co o nasileniach łuszczycy, bo nie zawsze było tak że pojawiała się na moim ciele, często znikała lub się zmniejszała by później powrócić raz mniej inwazyjnie raz zajmując całe ciało.
Początkowo plamy nie opuszczały mnie na krok pojawiało się ich coraz więcej i więcej nie było to miłe... Było tak przez kilka lat dopóki nie trafiłam na wspomnianą już w którejś notce maść dermovate, to dzięki niej moja walka miała sens i było widać efekty, plam było coraz mniej ale nie zawsze, najczęściej wiosną i zimą można było zauważyć większe "ataki" w szczególności zimą, kiedy powietrze mega suche wszystko podrażnia, a ja nie należę do osób lubiących się "natłuszczać" nienawidzę używać tych wszystkich balsamów kremów i innych duperelów do ciała, nie chce mi się zawsze czekać aż to się wchłonie żebym mogła się ubrać, nie lubię tego uczucia "powłoki" na ciele, oczywiście i tak nie miałam wyboru kiedy całe ciało było w jednej wielkiej plamie to chcąc nie chcąc musiałam się smarować, tylko zawsze robiłam to na noc i jakoś to "przebolewałam".
Następnym czynnikiem powodującym nasilenie jaki dało się u mnie zauważyć to stres, zawsze kiedy się bardziej denerwowałam przybywało plam, lekarze mówili mi o tym żebym starała się nie stresować no ale jakoś nie potrafiłam nad tym zapanować, całe gimnazjum i liceum to był jeden wielki STRES nienawidziłam tych szkół, każdy dzień w nich to była katorga, robiłam wszystko żeby być w nich jak najrzadziej a udawało mi się to całkiem dobrze, od zawsze miałam słabą odporność więc często chorowałam co pozwalało mi uciec od "problemu" szkoły, a jak byłam zdrowa to symulowałam chorobę aż w końcu przez wmawianie sobie, że jestem chora, chorowałam naprawdę :D w liceum do tego zaczęły dochodzić wagary i jakoś tak szło a jak już się pojawiałam w szkole to wszystko mnie irytowało, w szczególności ludzie, drażnili mnie nawet tym, że są obok mnie, fałszywi, dwulicowi, zakłamani koledzy/koleżanki robiło mi się od tego wszystkiego niedobrze, aż nadszedł ten piękny dzień a mianowicie zakończenie roku szkolnego w 3 liceum och jakże byłam szczęśliwa, że wreszcie skończy się ta katorga, że nie będę musiała oglądać tych fałszywych twarzy... liceum skończyłam w 2011 roku i od tamtej pory ku mojemu zdziwieniu plam było coraz mniej aż do teraz a teraz jak jest? teraz jest super, praktycznie nie mam żadnych plam, jedynie co to skóra głowy cały czas daje mi się we znaki, czasem pojawiają się też małe plamki na brwiach które szybko traktuję maścią i mam spokój ale nie mogę sobie poradzić z plamami w jednym miejscu a mianowicie w miejscu kolan ale z drugiej strony nóg (haha nigdy nie wiem jak określić ten obszar)  doskwiera mi szczególnie zimą, przez mróz zaczyna swędzieć a nawet boleć a jak raz podrapię to drapię aż do ran, maść nie pomaga zbytnio, bo jednak jest to miejsce w którym cały czas skóra "pracuje" jeśli się chodzi, bo leżąc tego się nie odczuwa :P
Małe nasilenia były też zauważane po imprezach kiedy w moim ciele pływało dużo alkoholu a także przy zbyt dużej ilości czekolady ale to nie było trudno ograniczyć, gorzej było z tym stresem ale jak widać i z tym sobie poradziłam kiedy skończyłam niechcianą naukę w liceum, jak już kiedyś pisałam jestem na studiach i poszłam na nie z własnej woli i nie mam takich problemów, jest mi tam dobrze, mam fajnych ludzi, czuję się swobodnie, nikt na mnie źle nie patrzy i plamy się nie pojawiają, nawet teraz kiedy jest zima, tylko te nieszczęsne zgięcia kolan(?) ale da się to wytrzymać :)

Także trzeba się wyluzować mieć wszystko gdzieś i się nie stresować chociaż wcale to łatwe nie jest w szczególności w teraźniejszych czasach, ale może pora wspomóc się muzyką reggae? :D
Jeśli macie jakieś doświadczenia z nasileniami podzielcie się nimi ze mną w komentarzach lub na poplamionecialo@tlen.pl

PS. jako że za kilka dni święta i pewnie żadnej notki w ten czas nie napiszę, chcę wam życzyć dużo szczęścia ZERO stresów i remisji chorób tak by żyło się milej i lżej :) buziaczki kochani :*

Komentarze

  1. Teksty się ciekawie czyta:) Piszesz z polotem:) dużo zdrówka życzę a na zagłebienia kolan spróbuj cocois (dostępny bez recepty)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz